Idea

Od ponad 30 lat kataloguję zbiory numizmatyczne. Teraz wypadło na niemieckie banknoty. I zaczęło się robić coraz ciekawiej ......

Odwiedź

Skontaktuj się

mail: pk99@op.pl

tel. +48 606 458 402

Piotr Kalinowski

 

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.

pk99@op.pl

+ 48 606 458 402

19 lutego 2023

Czy można zafortepianować słonia?

Wczoraj około wpół do trzeciej butelki złocistego trunku siedzący obok mnie w knajpie kolega zadał pytanie: Czym się różni słoń od fortepianu? Odpowiedź w zasadzie prosta, a kawał znany co najmniej od czasów jak Tuwim, Słomiński i reszta tzw Młodej Polski siadywała po warszawskich knajpach.

No więc czym się różni fortepian? Dla strażaków fortepian od skrzypiec różni się czasem spalania. Ale tu porównujemy fortepian do słonia - żywego organizmu. Strażak by więc odpowiedział, że żywe stworzenie trzeba ratować w pierwszej kolejności, niezależnie od wartości majątkowej fortepianu.

Tylko, że tego żartu ze słoniem i fortepianem nie wymyślili strażacy, a wojskowi. Dziwne? A kto niby zajmuje się teorią kamuflażu? I komu potrzebna jest odpowiedź w stylu Fortepian można zasłonić, a słonia nie da się zafortepianić?

Nie da się? Potrzymajcie mi piwo, a pokażę, że da się.

No więc zacznijmy od tego, że taka gra słowna możliwa jest wyłącznie w języku polskim. Nawet inne języki słowiańskie nie używają słowa zasłonić w sensie ukryć. Czy akurat czynność ta pochodzi od słowa zasłona, czy może było na odwrót nie jest ważne. Ważne jest jak łatwo można zasłonić fortepian. Używając  dosłowności żartu wojskowych specjalistów od kamuflażu wystarczyło by przed fortepianem na scenie ustawić słonia. Nikt wtedy na rzeczony fortepian nie zwróci uwagi. Nawet jeśli usiądzie za nim wirtuoz i rozpocznie koncert wszyscy będą zwracać uwagę na wielkie zwierze i jego reakcje - czy przypadkiem nie wpadnie w szał od dźwięków granej właśnie uwertury.

Tak więc fortepian mamy skutecznie zasłonięty. A czy działa to w drugą stronę? Wojskowi spece od kamuflażu twierdzą, że nie. Tyle, że oni się nie znają w ogóle na swoim fachu. Aby zafortepanować słonia czyli ukryć coś wielkiego i rzucającego się w oczy i przykryć to czymś kruchym i delikatnym (w porównaniu do słonia oczywiście) potrzebni są fachowcy nie od kamuflażu, a od propagandy. Na przykład od propagandy przedstawianej na banknotach.

No więc jak to zrobić?

Popatrzmy na niemiecki banknot 100 markowy z okresu poprzedzającego wprowadzenie euro. Specjalnie wyszukałem taki, na którym fortepian jest widoczny, a słoń nie. Jak więc zafortepianowano słonia (czyli coś ogromnego i rzucającego się oczy)?

Na banknocie przedstawiona została Clara Schumann - saska pianistka koncertująca w Niemczech od 1830 roku (miała wtedy 11 lat). Jej kariera przygasła 10 lat później - po prostu cudowne dziecko estrady, Clara Wieck, w wieku 21 lat lat wyszła za mąż. Potem przyszła proza dnia codziennego, wychowanie ośmiorga dzieci i śmierć męża. W 1856 podjęła się ponownie koncertowania, w końcu w 1878 roku zamieszkała we Frankfurcie nad Menem i podjęła pracę w tamtejszym konserwatorium, gdzie uczyła gry na fortepianie.

Mamy więc fortepian i mało kojarzoną w Niemczech pianistkę sprzed stulecia, przy pomocy której trzeba odwrócić uwagę od słonia. Gdzie on się znajduje?

Otóż wczytując się w biografię naszej pianistki dowiadujemy się, że jej mąż, Robert Schumann, był również pianistą, kompozytorem oraz krytykiem muzycznym. Poznali się, gdy ojciec uczył młodzieńca gry na fortepianie. Robert i Clara zakochali się i wbrew planom ojca pobrali - sprawa nawet oparła się o sąd, aby tylko błogosławieństwo ojca uzyskać. Wkrótce potem okazało się jednak, że młody Robert nie będzie mógł utrzymać szybko powiększającej się rodziny z gry na fortepianie - doznał kontuzji palca i pomimo rehabilitacji nie udało mu się odzyskać w nim sprawności. Nie udaje mu się również zatrudnić na rządowej posadzie w Dreźnie, i w końcu zostaje kapelmistrzem chóru męskiego. Pisze w tym czasie do złożonej przez siebie gazety Neue Zeitschrift für Musik, komponuje i co najciekawsze zakłada z przyjaciółmi nieformalną grupę zwaną Bractwem Dawida, która swoją siedzibę ma przy jednym ze stolików w lipskiej kawiarni o nazwie Pod arabskim drzewem kawowym. W 1850 roku w końcu po znajomości otrzymuje możliwość kierowania orkiestrą w Düsseldorfie. Po jednym sezonie koncertowym, który został przez prasę oceniony jako rozczarowujący zmuszony jest się ze stanowiskiem pożegnać. Cztery lata później, 27.02.1854 roku, skoczył z mostu do Renu. Odratowany od śmierci sam zgłosił się do kliniki dla nerwowo chorych na leczenie, gdzie zmarł 29 lipca tego samego roku.

Możecie Państwo w tym momencie dojść do wniosku, że chyba podążam złym tropem - po co niemieccy spece od propagandy mieliby ukrywać kogoś takiego jak Robert Schumann? To przecież nie jest żaden powód, aby jego żonę honorować miejscem na banknotach.

No właśnie. Tylko, że trop jest dobry. Ale ukrywa się pod nim wcale nie słoń, a mastodont. Naprawdę niemieckiej propagandzie chodziło o uhonorowanie Roberta Schumana. Tylko, że nie o marnego kompozytora z XIX wieku, a o francuskiego polityka z XX wieku, zwanego Ojcem Unii Europejskiej.

A więc jak, udało mi się udowodnić, że można jednak zafortepianować słonia?

Podpowiedź:

Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium

Ty też bez problemu stworzysz stronę dla siebie. Zacznij już dzisiaj.